niedziela, 27 czerwca 2010

No cóż....kwiaty i róż....

Słońca tak mało ostatnio u nas,że chyba zapomnę jak ono wygląda.
Jak wyjdzie, to na krótko i zanim zdążę naładować akumulatory, to już go nie ma.
Dzisiaj tylko 13 st, wieje, pochmurno i w ogóle tak jakoś jesiennie.
Dzieci rozłożyły dwa tygodnie temu basen na podwórku, woda nalana i zdążyły pochlapać się w nim tylko raz.....

A w domu kwiatowo i różowo .




Zmieniłam dekorację w szufladzie stolika.Wysypałam potpourri.


Wianek przechodzi ciągłe metamorfozy.Do białych kwiatów dołożyłam jeszcze różowe.

Na podłodze,kanapie i fotelach też kwiaty i róż.



Na parapetach i balkonie nie inaczej.




Pozdrawiam wszystkich kolorowo i różowo.
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Bardzo się cieszę.

niedziela, 13 czerwca 2010

Truskawkowa niedziela

Ostatnio u mnie bardzo truskawkowo. Sezon truskaweczkowy w pełni,trzeba więc korzystać.
Upiekłam ciacho.Fajne,lekkie,proste.
Biszkopt,bita śmietana, truskawki i galaretka.
Do tego schłodzony truskawkowy kompot.
Wczoraj wieczorem przeszła u nas burza.Zlało konkretnie, sypnęło gradem,powiało i ten okropny upał skutecznie wygoniło.
Dzisiaj na dworze słonecznie , ciepło (bez przesady) i bardzo przyjemnie.













Trochę kwiatów z mojego ogródka.










Dziękuję wszystkim za odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie  i udanego tygodnia życzę.

wtorek, 8 czerwca 2010

Zielsko wszelakie w roli głównej i mała prośba

Takiego weekendu jak ostatni nie miałam już dawno.
Słonecznie,spokojnie,bez pośpiechu,poganiania i przymusu.
Nadrobiłam kilka domowych spraw,.Był mały grill i czas na posiedzenie na słońcu i małe opalanko.

Pozlewałam do butelek sosnowy syropek.
Młode przyrosty sosnowe zdążyłam zerwać z końcem maja.Zasypane cukrem stały tydzień.Puściły sporo syropku.Przyda się na niedobre kaszelki.



Był też spacerek.Gdy dojrzałam krzaczki dzikiej róży postanowiłam zrobić naleweczkę z płatków róży.
Narwałam więc płatków.Powinno ich być 250 g. 0,5 l wody gotuje się z 40 dag cukru . Wrzątkiem zalewa się płatki , dodaje sok z połowy cytryny lub pół łyżeczki kwasku cytrynowego.
Odstawiam miksturę na kilka dni, póżniej odcedzam i dodaję 250 ml wódki. Naleweczka rewelacyjna.
W ubiegłym roku zrobiłam mało i teraz też.Płatków niestety deficyt.







Tuż za domem rosną  krzaki czarnego bzu.


Zrobiłam syropek w/g przepisu Edy  .


Usmażyłam też placki.Kiedyś Robert Makłowicz narobił mi na nie ochoty piekąc te placki w swoim programie.Spisałam wtedy przepis i wypróbowałam .
Teraz ,raz w roku, je piekę.
A szło to tak:
Składniki:
- ok 15 pęczków kwiatów czarnego bzu
- 250 g mąki
- 2 jajka
- woda mineralna (ile zabierze)
- szczypta soli
- cukier puder
Z mąki , jajek i soli zrobić ciasto.. Mieszając dolewać wody tyle, by ciasto było pół płynne. Trzeba je rozrobić bardzo dokładnie.
Na patelni rozgrzać sporo oleju.
Odcinać kwiaty z łodyżkami, maczać w cieście trzymając za łodyżkę i wkładać od razu na gorący olej. Obsmażać na rumiano z obu stron.
Podawać  posypane cukrem pudrem

Polecam.Są naprawdę świetne.



Pierwsze truskaweczki pojawiły się na mojej "olbrzymiej" plantacji.
Zrobiłam koktajl, który szybciutko "dostał  nóg" . Tak szczerze, to ja chyba wypiłam najwięcej.



A  to fajne zielsko z tych łąkowych spacerów przyniosłam.



Rozmawialiśmy dzisiaj w pracy z kolegą o takich różnych syropkach,miodkach,naleweczkach i w ogóle.On np. o miodzie z mniszka nigdy nie słyszał, nie wspomnę już o plackach z kwiatami czarnego bzu.
W pewnym momencie mówi,że ja to jak czarownica.Zielsko zbieram i jakieś specyfiki robię. I koniecznie musi przyjść do mnie do domu i zobaczyć, czy przypadkiem jakieś żabie udka się w terpentynie nie moczą..... Mówię ,że nie, nie moczą się. JESZCZE się nie moczą....


Mam jeszcze prośbę do wszystkich odwiedzających.
Kiedyś zakupiłam w Jysku niebieski chodnik-dywan.Tak się składa,że bardzo potrzebuję podobny jeszcze jeden.Chodzi mi przede wszystkim o ten kolor. W radomskim Jysku nie ma. Możliwe,że już w ogóle nie ma ich w sprzedaży. I tu moja prośba.Może ktoś ma taki, nie pasuje mu do niczego, nie podoba się itp i chce wyrzucić, oddać, sprzedać. Chętnie odkupię.
A może ktoś widział w jakimś innym Jysku taki chodnik.Byłabym bardzo wdzięczna.Pokryję koszty wysyłki,pakowania...Z góry dziękuję.



 Życzę Wam kochani słońca .Cieszmy się każdym dniem ze słoneczkiem, bo znowu mają być deszcze.
Dzisiaj w nocy nie wytrzymały wały na Wiśle w Janowcu.Woda zalała ok 100 ha terenu.
Mam tam znajomych,którzy cały parter domu mają w wodzie.
To straszne.Nie do uwierzenia.

Pozdrawiam serdecznie

piątek, 4 czerwca 2010

Ciasto ,prezent i filiżanka


Zastanawiam się czasami ,skąd biorą się takie różne dziwne nazwy potraw czy ciast.
Wgłębiając się w temat ,często jednak jakieś sensowne wytłumaczenie się znajdzie.
Murzynek-no wiadomo, bo czarny. Styropian- ciasto białe i lekkie jak styropian.
Piegusek-bo ma makowe piegi.
W tej chwili te akurat przyszły mi do głowy ale jest ich całe mnóstwo.
Tylko za nic nie mogę wymyśleć sensowanego wytłumaczenia dla nazwy ciasta, na które przepis dostałam od teściowej.
Ciasto nazywa się : "Oczy carycy".Dlaczego oczy? No i dlaczego na dodatek carycy?
Może jakieś podpowiedzi?
A może powinno się nazywać inaczej?
No ale nieważne , bo tak w sumie to ciasto bardzo, bardzo smaczne.
Polecam szczerze!

Oczy carycy


Ciasto:
6 białek
1,5 szkl. cukru
1 szkl.mąki ziemniaczanej
1 łyżka octu
1/3 szkl. oleju
Białka ubić na sztywno z cukrem.Dodać pozostałe składniki.
6 żółtek
2 jajka
6 łyżek cukru
4 łyżki mąki pszennej
1 łyżka proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
1/3 szkl. oleju
Żółtka utrzeć z jajkami i cukrem.Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem , 2 łyżki kakao i olej.
Na blachę wykładać na przemian ciemne i jasne ciasto.Wymieszać widelcem(przeciągnąć).
Piec 30 min.

Po upieczeniu przekroić ciasto na dwa placki.Na jednym położyć krem karpatkowy.Na krem ułożyć biszkopty nasączone w kawie.Między ciastka wyłożyć mocno tężejącą czerwoną galaretkę( 2 galaretki rozpuszczone w pół litra wody). Na galaretkę wyłożyć resztę kremu.
Przykryć drugim plackiem.
Smacznego!



I jeszcze małe chwalonko!
Zaległy prezent imieninowy od siostry.Śliczne obrączki na serwetki.
Dzięki siostra!


I kolejna kwiatowa filiżanka.
Wirus mnie dopadł i trzyma.
A wszystko przez Elisse.



Pozdrawiam wszystkich słonecznie!
Życzę udanego weekendu!